Andrzejki w Ptaszkowej
Nowowsianie mogą pozazdrościć ptaszkowianom m.in. wielowiekowej historii. Jej ważnym rozdziałem są dzieje tutejszej parafii, sięgające XVI wieku. Skarbem wsi jest zabytkowy kościółek pw. Wszystkich Świętych, z bezcennym wystrojem, w tym m.in. płaskorzeźbą „Modlitwa w Ogrojcu” autorstwa samego Wita Stwosza, oraz figurką Matki Boskiej ze Słonecznikiem z 1420 roku. Kilka miesięcy temu w świat poszła niewiarygodna depesza: szaleńcy podpalili kościółek w Ptaszkowej. Na szczęście, zadziałały systemy przeciwpożarowe, ogień szybko opanowano. Szkody udało się usunąć już prawie w całości. Mogliśmy sie o tym przekonać osobiście, przyklękając w ptaszkowskiej świątyni, oraz wysłuchując informacji jej gospodarza, księdza kanonika Józefa Kmaka (na zdjęciu powyżej z mikrofonem w ręku).
Sądecczyzna to cudowna przyroda, fantastyczni ludzie ze swą kulturą i tradycjami, a także … pszczoły mające tutaj znakomite warunki do produkcji miodu. Dlatego i tym razem wycieczka spod Rzeszowa musiała trafić do słynnego gospodarstwa pasiecznego „Barć”, w Kamiannej, którego założycielem był ks. dr Henryk Ostach, jeden z organizatorów i animatorów polskiego pszczelarstwa w latach powojennych. Obecny właściciel pasieki Jacek Nowak urządził w Kamiannej przebogaty skansen uli oraz innych akcesoriów służących przez wieki rodzimym pszczelarzom.
Równie gościnnie przyjmowano nas w ptaszkowskim Domu Strażaka. Staraniem gospodyń z KGW, którym przewodzi Maria Karolska, w obecności tutejszych seniorów, wójta gminy Piotra Kroka oraz wiejskiego aktywu, uczestniczyliśmy w atrakcyjnej imprezie andrzejkowej. Oczywiście, nie obyło się bez wymiany suwenirów. Wśród obdarowanych był proboszcz Ptaszkowej; panie z Nowej Wsi sprezentowały mu okazały biały ornat. Ksiądz Józef, ze wzruszenia, niemal, że zaniemówił…
Niecodzienną atrakcją wspólnej zabawy stał się m.in. konkurs na słowne regionalizmy. Goście z Podkarpacia odgadywali, co mogą oznaczać określenia, specyficzne dla języka mieszkańców ptaszkowsko - grybowskiej ziemi. Oto one: LONIK (prawidłowa odpowiedź: zawieszka do koła w chłopskiej furmance), JUHASKA (imię Joanna), GRYZANTA (chryzantema), HOJCO (cokolwiek, byle co), KAFLOK (piec zbudowany z kafli), KIDAĆ (odśnieżać), SIUTER (żwir, drobne kamyczki), PARZONKA (karma dla zwierząt hodowlanych: mieszanka otrąb, plew, sieczki, zalana gorącą wodą), GALASIORKA (prymitywna młockarnia, nie oddzielająca ziarna od plew i słomy), SPINDRAĆ (wspinać się np. na drzewo). Surowe jury stanowili (na zdjęciu, od prawej): Adam Tokarz – miejscowy wodzirej od folkloru i sportu, Lucyna Kmak – szefowa Stowarzyszenia Turystyczna Wieś „Retro”, a także wikary ks. Bogusław Sobusiak.
Rzecz jasna, po smacznym posiłku serwowanym przez gospodynie z KGW, przyszła kolej na tradycyjne lanie wosku i przepowiadanie przyszłości. Przez dziurkę od klucza przelano parę miseczek roztopionego wosku. Co przypominały formy zastygłe na tafli zimnej wody? Nikt nie miał wątpliwości: były kwiatuszki, zwierzątka, zdarzyło się też serduszko. Pan Wojtek dojrzał nawet dwie złote obrączki, choć jego sąsiadka miała, co do tego wątpliwości…