UFO nad Trzebowniskiem i Nową Wsią!
Niebo nad Wisłokiem przecinają dziś dziesiątki statków powietrznych. Ten, który pojawił się w czwartek, tuż po trzynastej, natychmiast wzbudził sensację, u niektórych nawet trwogę. Miał kształt sześciokąta, z boku pulsowały czerwone światełka. Po spodem sterczały cztery żółte drążkowate nogi, a między nimi lśniło szkło obiektywu niczym oko cyklopa. Grozy sytuacji dodawał donośny jednostajny świst, jak nakręcony bączek.
Jako pierwsi, UFO zauważyli klienci marketu SPAR. Pojazd przeleciał nad ekipą drogowców układających nowy dywanik przez wieś i skierował się w kierunku szkoły. Zaraz potem widziano go nad mostem i rzeką, tutaj na moment znieruchomiał, a następnie chwilę krążył nad Zawodziem. Po dwudziestu minutach, przeciął niebo nad kościołem oraz osiedlem „Beresiówka”.
Parking przed cmentarzem znakomicie nadaje się do lądowania. Wyglądało na to, że UFO skorzysta z okazji, podobnie - z parkingu koło basenu. Pojazd wprawdzie trochę obniżył lot, ale zaraz potem poszybował w stronę autostrady. Niecodzienne zjawisko rozgrywające się nad naszymi głowami natychmiast zwróciło też uwagę kierowców. Zamiast patrzeć przed siebie, a ruch na drodze lubelskiej wzmożony, gapili w niebo. To cud, że obyło się bez kolizji.
Reporter serwisu internetowego Urzędu Gminy, jak świadczą prezentowane obok fotki i niniejszy tekst, jest na każde zawołanie. Zaalarmowany informacją o wizycie kosmitów w gminie Trzebownisko, natychmiast podążył ich śladem. Koło szkoły i kościoła w Nowej Wsi, gdzie statek ostatecznie wylądował, doszło do konfrontacji. Świadkami była grupa nowowiejskich uczniów. Na szczęście, finał okazał się nader pomyślny.
Sprawcą całego zamieszania był Marek Kozioł ze Stowarzyszenia Przyjaciół Trzebowniska, zawodowo szef administracji Ośrodka Kształcenia Lotniczego Politechniki Rzeszowskiej. To on sprowadził dziwaczny „kosmiczny pojazd” oraz jego dysponenta i nawigatora. A jest nim kolega Marka Kozioła, absolwent Wydziału Lotnictwa Politechniki Grzegorz Łobodziński (obydwaj na zdjęciu poniżej).
To właśnie pan Grzegorz zmontował „UFO”. Fachowo, pojazd nosi nazwę heksakopter, prościej wielowirnikowiec. Sterowany radiowo, napędzany silnikami fazowymi, zasilany bateriami, unoszony dzięki sześciu śmigłom, może wznosić się na kilometr. Najważniejszym jego elementem jest wysokiej klasy aparat fotograficzny utrwalający z określonej wysokości obraz ziemi, też według wskazówek przesyłanych radiem. „Pilot i nawigator” w jednej osobie, widzi obraz kadrowany przez obiektyw aparatu dzięki specjalnym okularom.
Heksakopter to zupełna nowość na rzeszowskim niebie. Daje możliwość bardzo dokładnego obfotografowania wyznaczonego obiektu, a nawet zawiśnięcia na dłużej w jednym punkcie, takiej szansy nie ma fotograf namierzajacy z pokładu mknącego samolotu. Oglądanie ziemi z wysokości kilkudziesięciu a nawet kilkuset metrów, to dla Grzegorza Łobodzińskiego pasjonująca zabawa, ale też sposób na zarobkowanie.
Pan Grzegorz wykonuje zamówione zdjęcia dla różnych celów. Dokumentuje organizowane w plenerze imprezy masowe a nawet rodzinne, przygotowuje interesujący materiał na potrzeby promocji danych firm i instytucji. Coraz częściej angażowany jest przez inwestorów, którzy chcą dokładnej bieżącej dokumentacji z rozległego placu budowy, choćby z trenu autostrady A4. Z rejestru fotograficznego, wykonanego z wysokości, korzystają m.in. inżynierowie SKANSKY. Wszystkich zainteresowanych taką nowatorską usługą odsyłamy na stronę internetową firmy www.fotoacc.pl lub pod telefon 512 233 363.
Wizyta „UFO” nad Wisłokiem związana jest z przygotowaniami do wydania publikacji monograficznych o Trzebownisku i Nowej Wsi. Ta pierwsza książka, nakładem Stowarzyszenia Przyjaciół Trzebowniska i Urzędu Gminy, powinna ukazać się pod koniec 2012 roku, ta druga na wiosnę roku 2013. Interesujący tekst uzupełnią właśnie fotki z lotu ptaka. Ponadto, zdjęcia wykonane przez pana Grzegorza udostępnimy już wkrótce na łamach serwisu UG oraz opublikujemy w dużej rozdzielczości w Galerii serwisu NASZE TRZEBOWNISKO. Każdy z Czytelników otrzyma więc możliwość pooglądania z pokładu „UFO” swego domu, ogródka i… psa. To będzie naprawdę niezwykła frajda!
Tekst i zdjęcia: Ryszard Bereś