Można zrezygnować z samochodu i „komórki”, jednakże suche krany to totalna katastrofa
Można zrezygnować z samochodu i „komórki”, jednakże suche krany to totalna katastrofa
2020-05-05
Co wybierasz: wodę używaną oszczędnie na potrzeby codziennej egzystencji (mycie, pranie, gotowanie), czy dostatek wody na napełnienie przydomowego basenu, zroszenie trawnika w ogródku oraz pielęgnację karoserii swego samochodu? Przez lata nikt takiej kategorycznej alternatywy nie formułował. Zwykle starczało wody na jedno i drugie. Zanosi się na to, że w roku 2020 i w latach następnych, wszyscy staniemy przed koniecznością takiego dramatycznego wyboru. Kilkuletni deficyt opadów, postępująca, największa od dziesięcioleci, susza, sprawia iż realna perspektywa suchych kranów to kolejny arcyważny temat grożący egzystencji Polaków, także mieszkańców trzebowniskiej gminy.
A jeszcze kilka lat temu wydawało się, że możemy żyć spokojnie. Wszak mamy pod sobą naturalny podziemny zbiornik wody o nieograniczonych zasobach, do tego, wybraliśmy zaradny samorząd, który zadbał o niezbędną infrastrukturę komunalną pozwalającą wodę tę wydobyć i doprowadzić siecią do ponad 6 tys. gospodarstw domowych w całej gminie. W czerwcu 2014 roku sam pisałem z entuzjazmem: Zakończyły się prace modernizacyjne przy studniach oraz stacji uzdatniania wody zlokalizowanej obok obiektów OKL Jasionka. Dzięki modernizacji, wzrosły możliwości zlokalizowanych tu studni: ich maksymalna wydajność to teraz 4 tys. m sześc. ma dobę, co powinno zabezpieczyć potrzeby mieszkańców lewobrzeżnej części gminy Trzebownisko na wiele, wiele lat. Inwestycja kosztowała 6,7 mln złotych. Woda z Jasionki jest wyjątkowo smaczna i zdrowa, nie wymaga żadnej „kuracji chemicznej”, pompowana jest z naturalnego podziemnego zbiornika biegnącego „rogalem” od okolic Stalowej Woli przez Leżajsk, Jasionkę, aż po Dębicę.
Po gruntownej modernizacji stacji OKL Jasionka przyszła kolej na obiekty w stacji w Łące. Powstały tu 3 nowe studnie głębinowe, razem jest ich 6. Wprowadzono bardziej nowoczesną technologię uzdatniania. Koszt całej inwestycji w Łące, przekazanej w pełni do użytku na wiosnę ubr., to 4,5 mln zł. Obecnie trwają wiercenia przy dwu kolejnych studniach na terenie lotniska; planowany termin ich uruchomienia i włączenia do sieci to koniec br. Stałym zadaniem brygad remontowych gminnego Zakładu Gospodarki Wodno-Ściekowej jest utrzymanie w należytej sprawności sieci dostawczej i usuwanie występujących awarii. A jest ich coraz więcej, zważywszy na fakt, że część sieci służy już ponad 40 lat; magistrale budowane niegdyś przez społeczne komitety dziś z trudem służą zwiększonym potrzebom odbiorców wody.
Mimo podejmowanych przedsięwzięć inwestycyjnych widmo deficytu wody w wiejskich wodociągach wcale nie maleje. Wody nie da się wyprodukować metodą przemysłową. Wodę trzeba pozyskać z naturalnych źródeł. Tymczasem natura, nadwyrężona zaborczą działalnością człowieka, jakby mówiła: DOŚĆ! Zmiany klimatyczne przyspieszyły w ostatnim czasie w zastraszającym tempie. Jak informuje dyrektor Zakładu Piotr Komenda, tylko od jesieni ubr. poziom wód gruntowych obniżył się w tradycyjnych studniach o 70-80 cm, zaś w studniach głębinowych stacji OKL w Nowej Wsi oraz w Łące, tłoczących wodę z głębokości 14 – 18 metrów, o ponad pół metra. W związku z tym, wydajność poszczególnych ujęć spadła o jedną trzecią. Jeśli w najbliższych miesiącach nie wystąpią solidne opady, sytuacja w dostawie wody do gospodarstw może ulec dramatycznej komplikacji. W efekcie, w wielu miejscach da o sobie znać spadek ciśnienia, w najgorszej sytuacji – mogą nastąpić przerwy w dostawach. Sytuacja jest naprawdę dramatyczna. Zdaniem dyrektora Komendy, aby zniwelować skutki deficytu opadów, deszcz musiał by siąpić nieprzerwanie przez 3 miesiące. A na to się nie zanosi….
Apele wójta gminy Lesława Kuźniara o racjonalne gospodarowanie wodą, formułowane na tych łamach oraz na zebraniach wiejskich, to nie jest straszenie, to prośba ale i ostrzeżenie, które każdy z nas mieszkańców musi na serio przyjąć do wiadomości. Władze apelują o rozwagę i maksymalną oszczędność w korzystaniu z wiejskich wodociągów. Praktyczna odpowiedź, jak to skutecznie robić, należy do nas samych. Zarówno wtedy, gdy korzystamy z łazienki (prysznic w miejsce „luksusu” jacuzzi czy wanny), jak i wtedy gdy uruchamiamy pralkę zapełnioną w jednej trzeciej. Czy trzeba myć pojedyncze sztućce w bieżącym strumieniu wody płynącej wartko z kranu, i czy warto co tydzień spłukiwać kostkę brukową, by cieszyła oczy gospodarza, itd., itp. …
Istotnym elementem wymuszającym bezwzględną oszczędność winny być również racjonalne działania ekonomiczne. W gminie Trzebownisko od lat obowiązuje jedna z najniższych w regionie stawka opłat za korzystanie z wodociągów i kanalizacji. Proszę wziąć do ręki fakturę otrzymywaną okresowo z gminnego ZGW-Ś oraz kalkulator. Z prostego przeliczenia wynika, że za 1 litr wody pobieranej z gminnych wodociągów, jakże smacznej i zdrowej, bo zdatnej do picia prosto z kranu, płacimy ok. 2 groszy (słownie: dwa grosze), wliczając w te szacunki zarówno koszty usług wodnych jak i kanalizacyjnych wraz z tzw. opłatą abonamentową. Za 1 litr wody, niby mineralnej, zakupionej w sklepie trzeba wydąć co najmniej złotówkę. Powie ktoś rozsądny: gdzie tu sens, gdzie logika? Moim prywatnym zdaniem, najwyższy już czas, aby Rada Gminy podjęła społeczne konsultacje w kwestii kosztów i cen wody. Może warto zapytać samych mieszkańców, jak ustawić ów cennik, jak go zróżnicować, aby skutecznie skłaniał on do faktycznej racjonalizacji zużycia, aby stanowczo ukrócić, wciąż obecne, marnotrawstwo wody. W przeciwnym razie, stracą wszyscy!
Tekst i zdjęcia: Ryszard Bereś
Materiał ilustrują zdjęcia wykonanie przeze mnie w minionej dekadzie na różnych obiektach wodno – kanalizacyjnych gminy Trzebownisko.
Czytano: 1762 razy