W Wólce i gdzie indziej: Nie upiększajmy historii!
W Wólce i gdzie indziej: Nie upiększajmy historii!
2020-02-28
Na półkach swej domowej biblioteczki zgromadziłem ponad 30 wydawnictw traktujących o historii i współczesności sołectw oraz mieszkańców gminy Trzebownisko. W większości, są to opracowania publicystyczno – pamiętnikarskie; spora ich część wyszła spod pióra osób związanych rodzinnymi korzeniami z ziemią znad Wisłoka, Czarnej i Świerkowca. Książki te stały się dla mnie głównym źródłem faktów i informacji dla opracowania monograficznego KALENDARIUM GMINY TRZEBOWNISKO. Przygotowując tę pracę, przewertowałem, ponadto, setki dokumentów archiwalnych, a także odbyłem dziesiątki rozmów z rodzimymi kronikarzami dziejów naszej małej Ojczyzny – świadkami najważniejszych wydarzeń XX wieku. Byli w tym gronie m.in. Edward Szczepanik z Trzebowniska, Bronisław Pokrzywa z Łukawca, Maria Czyrek i Eugeniusz Czyrek z Nowej Wsi. Dzięki temu, udało się zachować ich osobiste wspomnienia, bo – niestety – Oni odeszli już z tego świata. Dzięki temu, powstała wartość bezcenna dla kultury i tożsamości gminy oraz jej obywateli. KALENDARIUM obok części tekstowej (ok. 180 stron maszynopisu), zredagowanej w formule encyklopedii, zawiera niemal tysiąc zdjęć i elementów graficznych (m.in. mapy, herby, pieczęcie, znaki firmowe) z obszernymi opisami. Władze gminy podjęły już praktyczne starania, aby książka – album trafiły w br. do rąk czytelników.
Nasze miejscowości raczej ubogie są w autentyczne zabytki – pamiątki kultury materialnej. Te bezspornie najstarsze, to kościoły w Łące i w Zaczerniu wraz ze swym wyposażeniem, wiejskie kapliczki oraz nieliczne obiekty po dawnych rezydencjach - dworach i folwarkach, np. w Łące i w Jasionce. Najcenniejsze budowle poddane zostały w minionym trzydziestoleciu gruntownej renowacji. Dość długo czekał „na ratunek” XVIII - wieczny spichlerz w Łące. Na szczęście, doczekał się. Właśnie od miesięcy trwają tam intensywne roboty. Według planów władz gminy dawny spichlerz już jesienią br. powinien zapełnić się gwarem mieszkańców korzystających z kolejnej placówki gminnej kultury.
Istotnym elementem ochrony lokalnej tożsamości i historii są również miejsca pamięci narodowej, w tym pomniki oraz kamienie grunwaldzkie. One także, staraniem samorządu wiejskiego i gminnego, są odnawiane. Przykładem – pomnik ofiar wojen w Zaczerniu, pomnik ku czci ks. Stanisława Stojałowskiego w Łukawcu czy kamień grunwaldzki w Jasionce. Przyszła też z kolej na renowację pomnika w Wólce Poleśnej; stoi w parku, obok wejścia do Zespołu Szkół. Trwa właśnie dyskusja nad kształtem tego przedsięwzięcia. Doceniając społeczne inicjatywy na rzecz odnowienia obelisku, chciałbym zachęcić wszystkich zainteresowanych do rozwagi i powściągliwości, tak aby - realizując zadanie – bezwzględnie uszanować wolę i intencje budowniczych pomnika z 1966 roku. Obelisk wzniesiony w roku obchodów 1000-lecia Państwa Polskiego staraniem miejscowych działaczy ruchu ludowego (w 70. rocznicę powstania w Rzeszowie Polskiego Stronnictwa Ludowego), miał i ma na wsze czasy przypominać ofiarę życia mieszkańców poległych w Wólce pod Lasem w tragicznych wydarzeniach w roku 1933 oraz dziesięć lat później, na wiosnę 1943 roku, w trakcie pacyfikacji wsi przez niemieckiego okupanta.
Eksponując obok współczesne fotografie ilustrujące Wólkę Poleśną XXI wieku, pragnę, choć pobieżnie, przypomnieć tło oraz przebieg cytowanych wydarzeń z ubiegłego stulecia. Lata trzydzieste XX wieku zapisały się w dziejach II RP m.in. falą społecznych protestów chłopów przeciw skrajnej nędzy, przeludnieniu wsi i braku jakichkolwiek perspektyw. Miejscem takich antysanacyjnych wystąpień był również nasz region, nie omijając Wólki, wsi należącej wtedy do najuboższych w okolicy. Przejmujący, skrajnie trudny obraz życia wólczan w tamtych latach opisał Bronisław Jakubowski na łamach obszernej monografii, wydanej w 2006 roku przez UG; pisał m.in. o nędzy karłowatych piaszczystych gospodarstw, o „przechodnim” obuwiu (zwykle dwie pary dla całej rodziny), o skromnym codziennym posiłku w który dominowały razowy chleb i ziemniaki z kapustą, o prymitywnych warunkach zamieszkania, o braku pieniędzy na lekarza oraz wysokiej śmiertelności wśród dzieci dziesiątkowanych chorobami zakaźnymi. Wspominał też o kolejnych wiecach protestacyjnych i akcjach strajkowych, których organizatorami byli członkowie kół SL; najliczniejsze koło Stronnictwa działało w Stobiernej (prawie 200 członków), koło w Łukawcu skupiało 117 osób, po kilkudziesięciu członków SL zbierało się w Łące i w Wólce. W maju 1932 r. na wiec urządzony na pastwisku na Golonkówce przyjechał Wincenty Witos, w czerwcu przywódca chłopów uczestniczył w wiecu w Nowej Wsi. W stronę rządzących kierowano coraz bardziej radykalne hasła i żądania sprawiedliwości społecznej.
Najtragiczniejszym finałem chłopskich wystąpień stały się wydarzenia z czerwca 1933 roku… Był poniedziałek, 19 czerwca. Do wsi pod lasem zajechała policja z posterunku w Jasionce, aby zatrzymać osoby, które dopuściły się zaboru drzewa z borów ordynacji łańcuckiej. Tak opisał to później ks. proboszcz Andrzej Ostrowski w kronice parafii Łąka: Kilku włościan z Wólki pobrało bezprawnie drzewo z lasów dworskich, a gdy policja przybyła kradzione drzewo odebrać, zbiegli się ludzie z okolicznych wsi… Na odsiecz wólczanom przybył tłum chłopów z sąsiednich gromad, w tym najwięcej z pobliskiego Łukawca. Prym w tej akcji wiedli radykalni działacze „Wici” i SL. Zgromadzenie rosło z minuty na minutę. W tej sytuacji, drabiniastym wozem dojechało kilkunastu policjantów; w sumie było ich ze dwudziestu. Bronisław Jakubowski, wówczas 7-letni chłopiec, zapamiętał: Chłopi uzbrojeni byli w pałki, widły, siekiery i w ukrytą pod odzieżą broń palną… Ówczesny kierownik szkoły w Stobiernej Leon Pyska (Sokołowicz) tak opisał dalszy przebieg wydarzeń: Najwięcej ludzi zebrało się przed kancelarią gminną. Wobec groźnej postawy tłumu policja zamierzała się wycofać. Kiedy jednak w jej stronę poleciały cegły i kamienie, policjanci oddali salwę ostrzegawczą w powietrze. Również z tłumu oddano strzał i padł trupem komendant posterunku w Jasionce Józef Rejman. Wtedy policjanci zaczęli strzelać do ludzi… Śmiertelne kule dosięgły grupę przybyłą z Łukawca. Zginęli: Józef Chmiel, Jan Kuras, 17 - letnia Stanisława Tomaka i Stanisław Więcek. Obok nich stał Antoni Pietraszek z Wólki; i on padł martwy. Inny łukawianin Wojciech Miś został ciężko ranny; zaszła konieczność amputacji nogi… Tomasz Lis, kierownik szkoły w Terliczce, w prowadzonym przez wiele lat dzienniku, szczegółowo opisał dalszy rozwój sytuacji: Na drugi dzień po manifestacyjnym pogrzebie oddziały policji i wojska otoczyły dokoła wieś Łukawiec, aresztując wszystkich mężczyzn. Zebrano ich na pastwisku w Łukawcu Górnym, ustawiono czwórkami i prowadzono przez Terliczkę i prom do Jasionki, a stamtąd samochodami do Rzeszowa na śledztwo. Szykany dosięgły chłopów z całej okolicy. W Stobiernej aresztowano Józefa Bielendę, Wawrzyńca Szczura, Wojciecha Szczura. Jesienią 1933 roku przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie postawiono 42 chłopów oskarżonych o spowodowanie zajść w Wólce. Uniewinniono 11, pozostali otrzymali kary więzienia. Najbardziej aktywny Andrzej Kokoszka z Wólki trafił za kraty na 3 lata. Wydarzenia w Wólce na długo zapadły w świadomość polityczną mieszkańców podrzeszowskich wsi. Wymownym tego potwierdzeniem były m.in. wybory w 1935 roku, generalnie zbojkotowane przez rzeszowskich chłopów. Jak informował „Piast”, do urn poszło co najwyżej 15 proc. uprawnionych. Nikt nie głosował w Wólce, zaś w Nowej Wsi głosowało tylko 70 osób, w Łukawcu 90.
Trwała II wojna i hitlerowska okupacja. W drugiej połowie 1941 roku, po najeździe na ZSRR, w okolicy Majdanu Królewskiego Niemcy utworzyli obóz jeniecki dla żołnierzy Armii Czerwonej, gdzie uwięzili ok. 4 tys. osób. Nazywany był przez okolicznych mieszkańców „zamrażarką”, bo w zimie 1941/42 kilkuset żołnierzy zmarło z racji niskich temperatur. Późną jesienią 1942 roku kilkunastu jeńców zbiegło z obozu, część z nich, przedzierając się lasami, trafiła w okolice Medyni, Pogwizdowa i Wólki. Pomagali okolicznym gospodarzom w pracach polowych, w zamian otrzymywali wyżywienie i zakwaterowanie. Wokół grupy Rosjan pojawił się – jak później ustalono - niemiecki agent, człowiek pochodzący ze wschodu, nazywany „Anton”. Zdobył zaufanie miejscowych, gdyż znając się na medycynie, udzielał porad lekarskich. Najprawdopodobniej, to on „przygotował” przyjazd do Wólki, w przedostatni dzień marca 1943 roku, oddziału niemieckiej żandarmerii. Według relacji Bronisława Jakubowskiego, Niemcy zatrzymali 7 jeńców, którzy owego wieczoru spotkali się w domu Katarzyny Skóry. Chata spłonęła, a gospodynię zastrzelono na oczach jej małych dzieci. Nie był to koniec represji wobec mieszkańców. W odwet za pomoc jeńcom, w nocy z 5 na 6 maja, hitlerowcy spacyfikowali wieś, przeszukując kolejno zabudowania w przysiółku Zagrody, Krzaki, aż do granicy z Pogwizdowem. Podpalono kilka domów, zamęczono i zabito Józefa Dubiela oraz Walentego Kuźniara, czterech mężczyzn aresztowano, w tym Józefa Małeckiego i Tomasza Stopę, którzy zginęli w obozie koncentracyjnym.
W niedzielę, 19 czerwca 1966 roku, w trakcie patriotycznego wiecu mieszkańców Wólki, w centrum wsi, naprzeciw starego Domu Ludowego (dziś sklep), tuż obok budynku szkoły ludowej z 1923 roku, odsłonięto pomnik przypominający tragiczne wydarzenia z lat 1933 i 1944, oraz oddający cześć ziomkom poległym w ich trakcie. Skromny obelisk w formie kamiennego stylizowanego krzyża z okolicznościowymi tablicami, niewątpliwie, nie był „dziełem artystycznym”. Należy więc oczekiwać, iż inicjatorzy i autorzy planowanej dziś renowacji pomnika dołożą starań, aby fachowcy sztuki kamieniarskiej dodali mu nowego blasku. Pod oczywistym warunkiem nie ingerowania w treści, jakie ten pomnik wyraża. Podsuwane propozycje „dowartościowania” obelisku, a także „przyozdobienia” tego miejsca nowymi elementami religijnymi, to – moim zdaniem - niefortunny pomysł. Cóż, obecna wielka polityka poróżniła Polaków do granic możliwości. Politycy podzielili środowiska, nawet poszczególne rodziny. Potwierdza to także ocena rzeczywistości i dyskusja angażująca społeczność naszej gminy, także mieszkańców Wólki Podleśnej. Jako obywatele zatroskani o swą małą Ojczyznę, wykażmy maksimum rozsądku, aby podziałów owych nie pogłębiać. Wszak nasza wspólna HISTORIA - reprezentowana m.in. przez wólczański pomnik - nie powinna służyć wyzwalaniu nowych konfliktów. Czy, tym razem, z doświadczeń przeszłości wyciągniemy racjonalne wnioski?
Ryszard Bereś
Czytano: 2022 razy