A może lepiej przyłączyć Rzeszów do Trzebowniska?
To rzecz bezsporna. Prezydent Tadeusz Ferenc znajdzie poczesne miejsce na kartach historii Rzeszowa. Jego osobistą zasługą jest podwojenie powierzchni miasta – z 53 km kw. do ponad 100. Wcześniej, autorem zmian na porównywalną skalę był jedynie burmistrz Stanisław Jabłoński. W 1903 roku, Rzeszów zwiększył swój stan z 3 km kw. do powierzchni 7,6 km kw.; w granicach miasta znalazła się gmina Ruska Wieś (dziś osiedle 1000-lecia) oraz przysiółki: Wygnaniec, Podzamcze, Psiarnisko i Rudki z gminy Staroniwa oraz Maćkówka z Drabinianki.
W dowód wdzięczności, imieniem Jabłońskiego nazwano jedną z ulic. Obecny prezydent Rzeszowa ma więc ulicę, jak w banku. Tyle, że on czyni wszystko, aby jeszcze „otrzymać” plac i pomnik. Nie ustaje w staraniach, by granicami Rzeszowa objąć co najmniej pół powiatu. Prawie każdy rok jego prezydentury owocuje kolejnym projektem powiększenia granic miasta o kolejne podmiejskie sołectwa. W myśl przysłowia: apetyt rośnie w miarę jedzenia, podjął się próby aneksji całych gmin.
Jeśli pierwsze decyzje, dotyczące Przybyszówki, Słociny, Zwięczycy, Białej a nawet Załęża, miały racjonalne uzasadnienie i w miarę szeroką akceptację całego środowiska, to ostatnim projektom trudno już przypisać jakąkolwiek logikę i sens. Cóż, główną przesłanką najnowszych koncepcji zmiany granic miasta jest działanie: drzyjmy, co się da…
Prastara kapliczka „strzeże” granicy, która jest tylko granicą administracyjną. Społeczności miasta i gminy zawsze ze sobą zgodnie współdziałały. Urzędnicy, swymi nierozważnymi decyzjami, mogą te społeczności poróżnić.
W ostatnich tygodniach, na celowniku „łowczych” z Ratusza znalazła się gmina Trzebownisko. Pierwszym łupem ma być sołectwo Zaczernie. Śladem uchwały Rady Miasta w tej kwestii, podjętej w grudniu 2011., samorząd gminy zobowiązany jest zarządzić konsultacje społeczne wśród mieszkańców tej miejscowości. Rada Gminy powołała więc specjalną 5 - osobową komisję na czele z zaczerniańską radną RG Marią Deptuch, która będzie liczyć głosy mieszkańców. Upoważnione przez Wójta osoby odwiedzą w tych dniach wszystkie domostwa. Pełnoletni mieszkańcy otrzymają do wypełnienia imienną ankietę w sprawie przyłączenia Zaczernia do Rzeszowa, zawierającą trzy możliwości do wyboru: ”jestem za”, „jestem przeciw”, „wstrzymuję się”. Konsultacje potrwają 5 dni.
Jako Kumos (tak określano niegdyś rodowitych trzebowniczan) wierzę w mądrość i lokalny patriotyzm Żytnioków (tak określano przed laty rodowitych zaczernian). Ufam też rozsądkowi wszystkich innych zaczernian, których los przywiódł w nasze piękne strony, aby tutaj, mogli wznieść dom rodzinny swych dzieci. Jako dobrzy sąsiedzi za miedzy, przez wieki dzieliliśmy ludzką dolę i niedolę, żyjąc w zgodzie i w braterskiej życzliwości. Najpierw, w obrębie majątku jednego właściciela, potem – od 14 grudnia 1934 roku, kiedy to powołano gminę zbiorczą w Trzebownisku - w ramach jednej samorządowej rodziny. Jako jedno środowisko samorządowe zawsze potrafiliśmy się dogadać. Zawsze znajdowaliśmy język porozumienia, także w najważniejszych kwestiach – wyboru wspólnego gospodarza, wykorzystania środków ze wspólnej kasy. Wymownie świadczą o tym rezultaty kolejnych wyborów rady i wójta.
Autorzy planów aneksji Zaczernia już próbują mamić mieszkańców sołectwa obietnicami: nowych inwestycji, godnością miana obywatela wojewódzkiego miasta. Jakoś nie potrafią zauważyć, iż ten argument przemawia coraz słabiej. Bo gmina gminie nierówna, zaś dokonania poszczególnych sołectw, też dzieli dystans na miarę epoki. Ponadto, dziś, obietnice zdecydowanie potaniały. Nie jest zaskoczeniem, spore rozczarowanie części przyłączonych do Rzeszowa środowisk, przed którymi rozpościerano wizję wielkomiejskiej prosperity. Na wielu podmiejskich uliczkach Słociny czy Przybyszówki wciąż bowiem króluje rzeczywistość starodawnego przysiółka.
To nie skansen w Kolbuszowej czy w Sanoku. Zdjęcie to wykonano na głównej ulicy osiedla Słocina. Dużo jeszcze wody w Wisłoku upłynie, zanim wszystkie zakątki stolicy województwa nabiorą prawdziwie wielkomiejskiego oblicza.
Włodarze z rzeszowskiego Magistratu, w imię budowy podwalin metropolitalnego Rzeszowa, zdecydowali się na niezwykły eksperyment. Zaproponowali włączenie do Rzeszowa całej gminy Trzebownisko. Rada Miasta już podjęła stosowną uchwałę w tej sprawie, po raz drugi zresztą. Znów ruszyła więc formalnoprawna procedura – uciążliwa i pracochłonna – dla urzędników, jak i mieszkańców. Warunkiem wstępnym wszelkich dalszych kroków jest pozytywna deklaracja obydwu rad. Rzeszowscy radni są oczywiście ZA, i liczą na podobne stanowisko radnych gminy Trzebownisko. Byłby to pierwszy w III RP tego rodzaju przykład fuzji terytorialnej dwu jednostek samorządowych, poczyniony z własnej nieprzymuszonej woli. Czy coś takiego jest możliwe?
Moim skromnym zdaniem, propozycja ta nie ma nigdy szans na urzeczywistnienie. Wiedzą o tym doskonale rzeszowscy samorządowcy. Ich pomysł ma najzwyczajniej posmak wańkowiczowskiej chcicy. Jest tak samo nierealny, jak projekt włączenia …Rzeszowa do Trzebowniska. Ale mimo wszystko, sugeruję radnym RG w Trzebownisku, podjąć - w drodze rewanżu – formalną uchwałę o zmianie granic gminy Trzebownisko poprzez przyłączenie gminy miejskiej Rzeszów. I, tym samym, przysporzyć skrybom w rzeszowskim Ratuszu, urzędniczej – nikomu niepotrzebnej – krzątaniny.
W owej zabawie „kto kogo”, obywatel oczekuje konkretów. Ludzie „olewają” złotoustych polityków, deklarujących budowę kolejnego „mostu”. Mieszkańców interesują jedynie fakty - realia codziennego bytowania. A w tej materii, argumenty gospodarzy gminy Trzebownisko są nie do odrzucenia. Woda z wiejskich wodociągów jest tańsza prawie o połowę, nie mówiąc już o tym, że jest supersmaczna i zdrowa. Czerpie się ją z podziemnego jeziora pod lotniskiem w Jasionce i nie wymaga żadnej obróbki chemicznej, w przeciwieństwie do cieczy płynącej Wisłokiem, uzdatnianej na użytek rzeszowian w stacji w Zwięczycy. W trzebowniskiej gminie ludzie płacą niższe podatki od nieruchomości. Wreszcie, milej tu i bezpieczniej. I zdecydowanie więcej wolnych miejsc … do parkowania.
Tu jest nasz dom, tu jest nasza Ojczyzna…
Na zakończenie, już całkiem poważnie. Wójt gminy Trzebownisko Józef Fedan w wywiadzie dla Gazety Wyborczej jest realistą: - Być może za 15, może za 25 lat, w naturalny sposób Rzeszów i Trzebownisko zbliżą się, być może kiedyś połączą w jeden organizm. Ale nie można tego robić na siłę. Z sąsiadami trzeba współżyć, a nie na siłę ich osłabiać…
A co myślą o działaniach VIP – ów przeciętni obywatele? Mój bliski znajomy z Zaczernia, rolnik z dziada pradziada, nie owija spraw w bawełnę. - To wszystko jest „porębane” – komentuje bez pardonu. - Niektórym naprawdę odbija. Chcą nas uszczęśliwić za wszelką cenę. Przepowiadają bonusy w postaci 100 milionów. Kiedyś Wałęsa obiecywał też po 100 milionów, i to dla każdego. Obiecanki, cacanki… Ja polegam na własnej ciężkiej pracy. Dla mnie i moich dzieci, ta wieś i ta gmina były zawsze. I niech nikt nie próbuje tego zmieniać. Bo to moja ojcowizna!
Tekst i zdjęcia: Ryszard Bereś
Zdjęcie lotnicze: Marek Kozioł
Pieczęć gminy w Trzebownisku, ustanowioną w roku 1866, używano jeszcze w latach trzydziestych minionego wieku. Obok, współczesny herb gminy Trzebownisko, zatwierdzony uchwałą RG 7 lipca 2000 roku. Jak widać, nawiązuje on do herbu Rzeszowa. Bo też obydwa środowiska są zdane na siebie, jako dobrzy sąsiedzi. Tak było zawsze, tak zawsze być powinno.