Rak i plastikowe butelki
Nazwanie zabójcą sąsiada, który ładuje do domowego pieca plastikowe butelki, nie jest ani przesadą ani złośliwością. Takiemu człowiekowi można śmiało zarzucić świadome trucie ludzi, wręcz morderstwo z premedytacją. Niestety, przypadki pozbywania się plastiku, czy innych opakowań z chemii, poprzez spalanie, są wciąż nagminne i u nas. Wystarczy przejść się wieczorem po wsi, zwłaszcza w dni o niskim zachmurzeniu, z opadami. W wielu miejscach wyczuwa się charakterystyczny smród palonych związków chemicznych.
Naukowcy nie mają już złudzeń. Istnieje bezpośrednia zależność między zatruwaniem powietrza dioksynami a rakiem płuc. Tymczasem, statystyki alarmują: z każdym rokiem rośnie wskaźnik umieralności na nowotwór płuc. To prawda, w mentalności społecznej rak nie jest już chorobą wstydliwą i przemilczaną. Nie wszyscy jednak chcą otwarcie mówić o swym nieszczęściu. Zwłaszcza, iż wobec raka płuc lekarze są wciąż bezradni.
W mojej wsi, w ubiegłym roku rak płuc pokonał trzy osoby. Żadna z nich nigdy w życiu nie paliła papierosów. Kilka dni temu jeden ze znanych portali informacyjnych opublikował mapkę Chin z naniesionymi miejscami, gdzie w ostatnich latach odnotowano drastyczny wzrost zachorowalności na nowotwory, w tym głównie na raka płuc. Było ich kilkadziesiąt. Jak się okazało, wszędzie tam powstały w ub. dekadach duże zakłady chemiczne. Chiny, jak wiadomo, swój rekordowy wzrost gospodarczy „opłacają” zdegradowanym środowiskiem naturalnym. Na chińskiej prowincji, zakłady w rodzaju naszego „Polamu”, wciąż nie należą do rzadkości.
Czy cytowane przykłady przemówią do wyobraźni amatorów pozbywania się chemii w piecach c.o.? Pewnie, nie do wszystkich. Problem rozwiąże w znacznym stopniu nowy system gospodarki śmieciowej wprowadzany od połowy roku, w tym powszechny, obowiązkowy dla WSZYSTKICH system opłat za wywózkę odpadów. Pozbywanie się „petów” poprzez spalanie w domu straci rację bytu. Przybędzie ich natomiast w kubłach bądź w żółtych workach foliowych, jeśli zdecydujemy się starannie segregować śmieci, a tym samym, płacić niższą stawkę za ich odbiór.
W każdym bądź razie, amatorom hajczenia plastikiem przypominamy. Śmierć wydobywająca się z komina nie wybiera. Zagraża wszystkim w okolicy, także waszym dzieciom. Co więcej, objawy porażenia śmiertelnymi dioksynami przyjdą (albo nie) dopiero za lat parę. To morderca utajony, zaatakuje gdy uzna za stosowne. A wtedy, wszyscy będą zszokowani. Przecież chory nie palił papierosów, prowadził sportowy tryb życia, odżywiał się ekologicznie. Tylko nieliczni przypomną sobie sąsiada, który zasmradzał okolicę chemią…
Fot. Józef Gajda, archiwum