W 70. rocznicę zbrodni w Stobiernej
W 70. rocznicę zbrodni w Stobiernej
2013-07-25
W tym samym tygodniu, kiedy na Wołyniu popłynęła rzeka polskiej krwi, swoją Golgotę poznała Stobierna. Siedemdziesiąt lat temu, 8 lipca 1943 roku, ta podrzeszowska wieś przeżyła najstraszliwszy dzień w całej swej wielowiekowej historii. Niemieccy faszyści zamordowali 15 mieszkańców, tylko, dlatego, że byli Polakami, oraz dlatego, że żyli w środowisku, które odważyło się czynnie wystąpić przeciw hitlerowskiej okupacji.
Pamięć o tamtych tragicznych wydarzeniach oraz jej bohaterach to ważny element historycznej spuścizny, pielęgnowanej i krzewionej w świadomości współczesnej społeczności wsi. Pamięć ta ma swój wyraz w pracy edukacyjno – wychowawczej prowadzonej wśród młodych stobierzan przez miejscowe szkoły, jest kultywowana w działalności organizacji społecznych, a także w życiu wspólnoty parafialnej. Dobitnym tego potwierdzeniem była podniosła uroczystość przygotowana z okazji 70. rocznicy pacyfikacji Stobiernej.
Po mszy w kościele pw. Niepokalanego Serca NMP, główne obchody odbyły się na cmentarzu, przy zbiorowej mogile zamordowanych. W szyku stanęły obok siebie poczty sztandarowe, kompania 21. Brygady Strzelców Podhalańskich, pododdział ZW „Strzelec”, miejscowa drużyna OSP, orkiestra dęta z Zaczernia. Licznie zebrani mieszkańcy wsi przywitali gości, a ze szczególną atencją – swych seniorów, żyjących jeszcze uczestników i świadków tragedii z 1943 roku oraz członków rodzin osób wówczas zamordowanych.
Obok kilka zdjęć ilustrujących przebieg zgromadzenia. Podniosłym momentem był m.in. apel poległych i salwa honorowa oddana przez żołnierzy WP. W swym wystąpieniu zastępca wójta Lesław Kuźniar stwierdził m.in.: - Tamta krwawa karta z historii uczy patriotyzmu, kształtuje najważniejsze dla człowieka wartości moralne i obywatelskie. Ten cmentarz i to miejsce są świadkiem niemieckiej zbrodni. Dołożymy wszelkich starań by godnie przetrwały dla kolejnych pokoleń, a wiedza o tym, co się wydarzyło podczas II wojny na zawsze pozostała w pamięci…
Głos zabrał też m.in. starosta rzeszowski Józef Jodłowski. Następnie, zebrani wysłuchali okolicznościowej prezentacji artystycznej w wykonaniu uczniów z Zespołu Szkół. Na płycie zbiorowej mogiły spoczęły wieńce i wiązanki kwiatów. We wspólnym grobie spoczywają: Franciszek Bednarz, Jan Bednarz, Walenty Bielenda, Mateusz Ciapa, Franciszek Dul, Józef Drupka, Stefan Dębowski, Józef Iwaszek, Mieczysław Sierżęga, Jakub Szybisty, Edward Szybisty, Wojciech Szybisty, Jan Szybisty, Antoni Szybisty, Wojciech Wilk. Wracając z cmentarza, uczestnicy obchodów wstąpili do szkoły, aby na szkolnym korytarzu oglądnąć wystawę dokumentów i publikacji przypominających fakty sprzed 70 lat. Z myślą o młodym czytelniku, warto niektóre z nich raz jeszcze odnotować na tych łamach.
Przedwojenna Stobierna była jednym z typowych środowisk biednej galicyjskiej prowincji. Nic więc dziwnego, że radykalne myśli znajdowały zawsze zrozumienie i poparcie tutejszych chłopów. Stąd m.in. żywy udział ludzi, zwłaszcza z Zadworu i Krzywego, w akacjach protestacyjnych i strajkowych podejmowanych przez ludowców. Tutejsze Koło Stronnictwa Ludowego było najliczniejsze w gminie, liczyło blisko 200 członków, przewodził mu Jakub Bielenda. Wśród młodzieży największy mir posiadał Staszek Szybisty, szef powiatowego zarządu Związku Młodzieży Wiejskiej „Wici”.
Niemal ci sami ludzie stanęli na czele pierwszych komórek konspiracyjnych mobilizujących ziomków do oporu przeciw faszystowskiej niewoli. Najpierw były to ogniwa Związku Walki Zbrojnej, potem grupa zaprzysięgłych żołnierzy Armii Krajowej i oddział lewicowej Gwardii Ludowej. „Bazą” dla tych pierwszych był „Dół”; pluton IV Jasionka - Sobierna wchodzący w skład Placówki AK o kryptonimie „Jabłoń”, skupiał z terenu Stobiernej (w całym okresie okupacji) 22 żołnierzy pod dowództwem Stanisława Drupki ps. Wicher (rozstrzelanego w październiku 1943 r. koło Mielca). Natomiast dla chłopaków od Szybistego – ostoją i zapleczem było głównie Krzywe i Zadwór. Choć żołnierze podziemia przynależeli do różnych politycznie nurtów, zwykle mogli liczyć na siebie, także w tych najtragiczniejszych chwilach. Przez cały okres okupacji nie zanotowano ani jednego przypadku celowego działania na szkodę „konkurencji”, a tym bardziej jakiejś zdrady czy denuncjacji.
Kiedy Szybisty, znany w konspiracji pod pseudonimem „Stefan”, został szefem struktur GL w całym regionie a oddział „Iskra” wyruszył do lasu i podjął odważne akcje sabotażowe wymierzone w okupanta, Stobierna i domy na Krzywem stały się terenem najazdów ekip gestapo; w poszukiwaniu partyzantów penetrowano ich domy, zabudowania krewnych oraz wszystkich rodzin noszących identyczne nazwiska. Zwykle bezskutecznie.
Akcja pacyfikacyjna 8 lipca 1943 roku miała zmasowany charakter. Objęła całą wieś. Tak wspominał ją w relacji spisanej po wojnie, ówczesny kierownik szkoły Leon Sokołowicz. Oto fragmenty jego relacji: - Około trzeciej, skoro świt, rozległ się łomot do drzwi wejściowych szkoły i okrzyki: Aufmachen! Lous! Wdarli się do klasy. W świetle latarek zauważyłem, że to żołnierze Wehrmachtu dobrze przemoczeni. (…) Przed szóstą widzimy dużą grupę ludzi prowadzoną przez gestapowców. Same znajome twarze. Najpierw ludzie z Krzywego, potem Zadwór. Każda grupa liczyła co najmniej po dwadzieścia czwórek. Ten nieszczęsny marsz w stronę cmentarza trwał do ósmej. Zabrano też mnie i nauczyciela Franciszka Kukulskiego. Przechodząc koło plebani widzę księdza Kazimierza Antosza udzielającego przechodzącym absolucji (…). Zebrali wszystkich za kościołem na plebańskim ugorze. Ludzie leżą twarzą do ziemi. Przed wejściem do baraku kilka stołów. Na nich listy z nazwiskami. Kiedy gestapowcy znajdą w nich nazwisko identyfikowanej osoby słychać wrzask: Raus! Delikwent wyciągnięty z grupy i częstowany kopniakami wpada w bramę baraku. Stamtąd dochodzą niesamowite jęki, wprost ryki rozpaczy katowanych ludzi. (…) Wtem wyprowadzają z baraku broczącego we krwi Franciszka Dula. Lamentuje strasznie: Dzieci moje, ukochane dzieci… Rozwalają go przy oknie baraku. Co chwilę słychać kolejne strzały. Z daleka zaś, z gościńca dobiegają lamenty kobiet i dzieci. Rwą włosy i tarzają się po ziemi – bezsilne w cierpieniu i rozpaczy…
Koło południa pod dom rodzinny „Stefana” znów zajechał samochód pełen wojska. Tak opisuje tę scenę Zbigniew Domino, najwybitniejszy rzeszowski literat XXI wieku, twórca „Syberiady polskiej”: - Do staruszków podszedł gestapowiec, rozkroczył się i chłoszcząc pejczem po wyglansowanych cholewkach spytał, gdzie są dzieci. Milczeli oboje… Gdzie jest syn Stanisław? Milczenie. Stary spokojnie przesunął palcami po siwych wąsach. Gestapowiec uderzył go pejczem, wyrwał z kabury pistolet i strzelił. Józef Szybisty osunął się ciężko na ziemię. Żona rzuciła się na jego ciało. Któryś z żołnierzy chlusnął na drewniany dom benzyną z kanistra. Inny przytknął zapałkę…. Na skinienie gestapowca dwóch innych złapało rannego starca i wrzuciło do płonącej sieni. Stara kobieta z trudem podniosła się z kolan i w niemej rozpaczy rozkrzyżowała ramiona. Strzelono do niej hitlerowskim zwyczajem od tyłu i wrzucono do szalejącego ognia….
Śmierć swoich rodziców obserwowała Zofia Szybisty, ukryta w stodole u sąsiadów. Kiedy po południu dom się dopalił, poszła na pogorzelisko i zaczęła szukać szczątków. Z pomocą Mateusza Cieśli zebrali znalezione kości. Złożyli je w drewnianej skrzynce i zakopali w rogu ogrodu. Pogrzeb odbył się zaraz po wyzwoleniu, w sierpniu 1944 roku. Nie doczekał tego dnia Stanisław Szybisty. Aresztowany 15 grudnia 1943 roku w Krakowie, po krótkim śledztwie, został rozstrzelany.
Wojna zabrała życie ponad czterdziestu mieszkańcom Stobiernej. W akcjach pacyfikacyjnych rozstrzelano łącznie 17 osób, szesnaście zginęło w obozach koncentracyjnych, siedem poniosło śmierć w działaniach partyzanckich, a dalszych siedem zginęło w wojsku podczas walki. W roku 1977 Stobierna została odznaczona Krzyżem Grunwaldu II klasy.
Wiatr cichutko gra w gałęziach drzew okalających cmentarz. Orkiestra intonuje dobrze wszystkim znane melodie. Jakby tuliła do wiecznego snu spoczywających tu stobierzan. Ciszę znów rozpruwa trzask karabinowych wystrzałów. Tym razem, to tylko salwa honorowa.
Tekst: Ryszard Bereś
Czytano: 3050 razy